Nigrum & Shodo


Prolog

Obudziłem się na wyspie, nic nie pamiętałem, nie dostrzegłem żadnych śladów po katastrofie, żadnego wraku samolotu czy statku. Jakbym pojawił się znikąd. A w kieszeni spodni znalazłem kartkę, na której było napisane „Zakończ to”. Po prostu tylko dwa słowa, na początku ten tekst nie miał dla mnie sensu. Zbliżała się noc, rozejrzałem się, niedaleko mnie dostrzegłem chatę, poniszczoną, starą, postanowiłem tam pójść i wtedy rozległ się ryk, tak przerażający i mrożący krew w żyłach, że strach ogarnął moje trzewia, chwycił za gardło i palił mnie od środka. Zacząłem biec w stronę domu. Chciałem, żeby to był tylko zły koszmar. Lecz wiedziałem, że to wszystko jest rzeczywiste. Dobiegłem do domu, kompletna ruina, ale wiedziałem, że bezpieczniej jest w środku niż na zewnątrz. Zabarykadowałem się, mając nadzieję że to cokolwiek pomoże, kolejny ryk,
-Co do diabła- pomyślałem.
Zamarłem, trząsłem się ze strachu i stałem w miejscu, rozległ się grzmot, nastała burza, ryki przestały. Odetchnąłem z ulgą. Tyle pytań narodziło się w mojej głowie. Rozejrzałem się, pokój był nie wielki jak i cały dom. Cztery pomieszczenia kuchnia, sypialnia, łazienka i piwnica, wszystko wyglądało na opuszczone, postanowiłem się przespać a z rana przeszukać chatę. Obudziłem się wcześnie i pierwsze co zrobiłem to zeszedłem do piwnicy, w której była masa broni i dwie klatki, a w centrum znajdowała się postrzępiona mapa i stół, na którym leżała katana, dwa dzienniki z tego jeden zapisany a drugi pusty, a także busola i sygnet ze znakiem ognia taki sam jak wyryty na katanie, na której znajdowały się jeszcze cztery symbole, ubrałem go, leżała też kartka na biało czarnym płaszczu, na której było napisane „Maska”, kolejne bezużyteczne słowo. Chwyciłem katanę, która po chwili zapłonęła. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje, kiedy zdjąłem sygnet, nic takiego nie miało miejsca. Chwyciłem pusty dziennik i zacząłem spisywać wszystko, co miało miejsce wcześniej. Do teraz, do tego zdania. Tak zaczęła się moja historia. Jeszcze nie wiem, co się dzieje na tej wyspie, ale się dowiem i to zakończę, tak jak po przebudzeniu mi to nakazano.


Rozdział I

Mężczyzna odłożył dziennik, popatrzył na stół i udał się na górę, łazienka znajdowała się koło kuchni i te dwa pomieszczenia były najmniejsze, za to sypialnia była wielka chociaż znajdowało się tam tylko małe łóżko koło niej stał kufer i szafa a także kominek, te pomieszczenia oddzielała ściana a same drzwi do chaty prowadziły do kuchni. W skrzyni znajdowały się książki, głównie o mitach i legendach, a także o walce kataną, łukiem i o tworzeniu strzał. W tych księgach, znajdowały się poprawki, zapiski i notatki. Na samym dnie skrzyni znajdował się bestiariusz, napisany czarnym atramentem i oprawiony w czarną skórę. Mężczyzna powoli godził się ze swoim losem, zamknął kufer i wyjrzał na dwór. Chata znajdowała się blisko plaży jak i lasu, na polanie. Spojrzał na las, na drzewa i wrócił się do piwnicy, podszedł do pierwszej ściany z bronią i wybrał z niej sztylet i siekierę, udał się w stronę lasu by nazbierać opału, przypomniał sobie wtedy ten przerażający ryk, zawachał się, wiedział że jeśli chce przetrwać musi działać. Szedł dalej aż doszedł do lasu, zamachnął się i rąbał drewno. Kiedy nazbierał wystarczająco, zaniósł je do chaty i ułożył je koło kominka. I wrócił znowu do lasu, tym razem by zdobyć pożywienie, nie oddalał się zbytnio, bo bał się tego co go czeka dalej. Zobaczył dzika, wyszedł na drzewo widząc że zmierza w jego stronę. Kiedy zwierze było centralnie pod nim, chwycił sztylet i zeskoczył na niego, wbijając swoją broń w jego kark, czuł jak życie ulatuje z ciała jego zdobyczy. Podszedł do chaty i rzucił zwierzę na stół kuchenny. Zajrzał do szafek, w każdej pusto. Wziął z piwnicy sygnet, katanę i nóż, zaczął oprawiać zwierzę. Zbliżał się wieczór. Mężczyzna wziął katanę ubrawszy wcześniej pierścień i podszedł do kominka, wrzucił opał i chwycił za katanę która zapłonęła i przybliżył ją do drewna które po chwili stanęło w ogniu. Usmażył mięso i zaczął je jeść w blasku radośnie tańczących płomieni. Dopiero co zapadła noc kiedy skończył. Wtem coś z hukiem uderzyło w drzwi. Człowiek się przeraził i chwycił za katanę która po raz kolejny stanęła w ogniu, podszedł do drzwi, otworzył je i szybko odskoczył gotów podjąć walkę. Dojrzał pod drzwiami ranne zwierzę, wołające o pomoc. Wyglądało przerażająco, niczym groźny przerośnięty wilk. Czarny jak noc i straszliwy jak ryk samego diabła, który mężczyzna słyszał tuż po przebudzeniu. Sumienie kazało mu pomóc. Zaciągnął zwierzę do jednej z klatek w piwnicy, były z zielonego metalu, każda miała kłódkę która wytrzymałaby atak od wewnątrz lecz nie od zewnątrz. Człowiek opatrzył bestię, po czym udał się na górę i sięgnął po bestiariusz ze skrzyni, i zaczął szukać owego stwora „Trinutr lub Czarna Śmierć” agresywny, niebezpieczny, impulsywny, słabości : ogień przekreślono, brak słabości. Mężczyzna był ciekawy a zarazem przerażony tym co mogło zranić tą bestie. Lecz nadal nie chciał zabijać zwierzęcia, było ranne, inne niż dzik czy inne leśne stwory. Wziął resztki jedzenia, głównie kości i to czego nie mógł zjeść ani zostawić, zszedł do bestii, czuła się lepiej i warczała a jej oczy były czerwone. Człowiek rzucił jej jedzenie. Zwierzę trochę się uspokoiło lecz nadal miało postawę do walki. Mężczyzna podszedł do ściany z bronią i odłożył siekierę, sztylet i nóż, stanął przed stołem, chwycił dziennik i spisał wszystko co miało miejsce, nawet to że przygarnął pod dach morderczą bestie. Popatrzył na stół jeszcze raz i udał się na górę, podszedł do kufra i chwycił księgę na temat posługiwania się kataną w której były czyjeś zapiski, zresztą bardzo pomocne. Człowiek popatrzył się na nią, odłożył i poszedł spać.


Rozdział II

Mężczyzna obudził się z samego rana, zaczął trening. Wiedział że musi się zmienić, jeśli chce przetrwać a także podołać swej misji. Że musi umieć się bronić, musi umieć walczyć. Na dworze postawił kilka tarcz w różnej odległości pod różnymi kątami. Cała chata przerodziła się w ośrodek treningowy, na zewnątrz ćwiczył łucznictwo, w deszczu, upale, mgle, a w sypialni umiejętność posługiwania się kataną. Tak mu mijał najbliższy miesiąc, trening, polowanie, karmienie bestii, trening. Co tydzień było słychać przeraźliwe ryki, czasem trzy lub jeden, niczym znacznik czasu. To dawało mu motywację, by trenować ciężej i efektywniej, by pokonać tą piekielną bestie. Po tym miesiącu mężczyzna opanował katanę do perfekcji dzięki zapiskom nieznajomego. Wiedział że nie może od tak wypuścić bestii ani jej zabić. Tego wieczoru wrócił z dwoma dzikami, jednego zaniósł do kuchni a drugiego rzucił koło bestii, strzelił z łuku w zamek od klatki i go odrzucił. Trinutr pomału wychodził ze swojej miesięcznej celi, mężczyzna wyciągnął katanę, bestia zaczęła warczeć, człowiek odrzucił kolejną broń i usiadł na kamiennej posadzce, zwierze stanęło, mężczyzna był jak posąg, na jego twarzy malowało się skupienie, cierpliwość i odwaga. Człowiek patrzył prosto w czerwone ślepia bestii, nagle stwór rzucił się na mężczyznę który zmrużył tylko oczy nadal patrząc. Bestia stała tak na mężczyźnie z dobre pięć minut, po tym upływie czasu oczy Trinutra zaczęły robić się niebieskie. Kiedy całe się takie stały zwierze zeszło i zaczęło spożywać dzika. Mężczyzna wstał i podniósł broń, bestia się odwróciła a jej oczy zaczęły stawać się czerwone, podszedł do ściany i odłożył łuk, potem podszedł do stołu i włożył sygnet, katana stanęła w ogniu, człowiek zapalił własnoręcznie zrobioną pochodnie i zdjął pierścień, odłożył go wraz z kataną. Udał się na górę do sypialni wraz z płonącą pochodnią, wchodząc po schodach popatrzył jeszcze raz na bestię, oczy znów były niebieskie. W sypialni człowiek wyjął bestiariusz i przeczytał po raz kolejny „Trinutr lub Czarna Śmierć” Czarna bestia o czerwonych ślepiach,podobna do wilka lecz dwa razy większa, agresywny, niebezpieczny, impulsywny, słabości : ogień przekreślono, brak słabości. Nic nie było o zmianie koloru oczu. Mężczyzna odłożył księgę i udał się do kuchni, położył dzika na stole i go oprawił, poszedł do kominka, zastał tam bestię leżącą pod ścianą, rozpalił ogień w kominku i zaczął smażyć mięso. Wziął książkę o mitach i siadł na krześle koło kominka, wyszukał wpis o pięciu pierścieniach z pięcioma symbolami „ Pięć sygnetów o pięciu znaczeniach, ogień, czas, prędkość, cień, kompas. Władca tych pięciu pierścieni był nie pokonany. Mógł odnaleźć swą ofiarę jak i przedmiot, przemknąć niczym cień, walczyć ze zdumiewającą prędkością, zatrzymać czas by rozcinać groty strzał swych wrogów jak i zabić całą armię bez poruszenia się z miejsca, tak to widzieli ofiary, Istniała też katana”. Bestia wydała dźwięk mężczyzna oderwał się od powieści i popatrzył o co chodzi. Jego jedzenie było gotowe, popatrzył na zwierzę i uśmiechnął się do niego a ono podeszło i położyło się koło mężczyzny, zjadł swoją kolację i czytał dalej.”Istniała też katana, która może zjednoczyć pięć pierścieni, i przekazać ich moc człowiekowi trzymającemu ową broń, bowiem pierścienie pod wpływem ognia i czasu, wytopią swoje piętno w właścicielowi katany. Jest ona ukryta wraz z sygnetami na wyspie, wymazanej z map, wymazanej z czasu przez samego diabła”. Mężczyzna odłożył księgę i poszedł po pierwszy dziennik, otworzył go na ostatniej stronie „ Ukryłem cztery pierścienie, bo piątego nie mogłem znaleźć. Odkryłem że wyspa to więzienie dla demonów groźniejszych niż całe piekło razem wzięte, jego bram strzegą bestie jak i pieczęć którą mogą złamać tylko sygnety. Razifar chce uwolnić wszystkich z tej piekielnej wyspy, lecz potrzebuje do tego pierścieni. Trzeba je zjednoczyć by nigdy tego nie dokonał, Lecz bez piątego to nic nie da. Ukryłem je wszystkie prócz jednego, sygnetu ognia wraz z kataną by kolejny strażnik który tu przybędzie mógł podołać misji, strzegę najgroźniejszego. Mam nadzieję że podołam. W chacie jest busola wraz z mapą. Razifara dopadła klątwa i nie może postawić stopy poza lasem. Ukrycie pierścieni poza nim nic nie daje, ledwo co je odzyskałem. Mieszka on w środkowej części wyspy w wulkanie. Znajdź pierścienie, znajdź maskę i zakończ to”. Mężczyzna wstał popatrzył na dziennik „ by kolejny strażnik który tu przybędzie mógł podołać misji”
-Czyli nie byłem pierwszy, obym był ostatni- pomyślał
Odłożył dziennik na krzesło i położył się do łóżka, bestia chwyciła księgę w zęby i zaniosła ją do kufra, ona zaś sama poszła spać koło łóżka człowieka. Mężczyzna wstał z samego rana, zwierzęcia nie było w pokoju, wziął łuk, strzały, katanę i wyszedł z domu, zobaczył Trinutra kończącego spożywać dzika a koło niego leżał drugi.
-Jak tak dalej pójdzie to zabraknie nam dzików na wyspie- rzekł do bestii.
Zwierzę podniosło głowę, chwyciło w paszczę swoją kolejną zdobycz i zaniosło pod nogi człowieka.
-Chyba muszę dać ci jakieś imię- kontynuował podnosząc swoje dzisiejsze jedzenie,bestia popatrzyła na niego przez chwilę i wróciła do swojego śniadania- niebieskooki chyba nie pasuje co? Może nazwę cię Nigrum. Co ty na to?- zwierzę popatrzyło po raz kolejny na człowieka i przytaknęło-Świetnie. Ja chyba też muszę mieć jakieś imię.-bestia zaczęła coś rysować na ziemi- Shodo. Ciekawe imię, bardziej myślałem nad Kazimierzem lub Przemysławem- Nigrum przechylił trochę głowę i popatrzył się w oczy swego pana- ale Shodo też pasuje. -Człowiek wszedł do domu z dzikiem i położył go na stół w kuchni. Po śniadaniu zszedł do piwnicy i stanął przed mapą, po chwili Nigrum zszedł do Shodo i stanął obok niego.
-Czy myślisz o tym samym co ja, mój towarzyszu ?-rzekł mężczyzna- Czas to zakończyć przyjacielu.


Rozdział III

Mężczyzna podszedł do stołu, chwycił skórzany płaszcz i go ubrał, sięgał mu do kostek, był czarny i posiadał liczne białe zdobienia, ściągnął mapę i położył ją na stole, a na nią busolę, zauważył że mapa tak naprawdę nie byłą postrzępiona tylko celowo wycięto z niej kawałki, na tym obszarze musiały znajdować się pierścieni. Nigrum przynieś dwa dzienniki z pokoju- rzekł człowiek, bestia szybko pognała na górę i przyniosła to czego chciał jego pan. Shodo szybko przekartkował pierwszy z nich, odnalazł na samym środku dziennika tą samą mapę tylko kompletną, przyłożył ją do pierwszej mapy, zaznaczył okręgi na kartce.
-Ten jest najbliższy, musi być w tej jaskini, wyruszamy za dziesięć minut- rzekł do bestii.
Zamknął dziennik i włożył go z drugim do wewnętrznej kieszeni płaszcza, były bardzo pojemne. Katanę włożył do pochwy koło pasa, i ubrał czarny kołczan na plecy z czterdziestoma czarnymi strzałami o żelaznych grotach i wziął swój drewniany łuk, busolę wrzucił do drugiej wewnętrznej kieszeni. Ubrał sygnet i udał się na górę, Nigrum za nim podążał, po drodze na zewnątrz, zabrał jeszcze bestiariusz, stanął przed domem i popatrzył na las wyciągnął busolę i popatrzył gdzie wskazuję.
-Przy odrobinie szczęścia dotrzemy tam jutro wieczorem, idąc bez przerwy- powiedział Shodo.
Bestia wślizgnęła się pod mężczyznę, wzięła go na grzbiet i zaczęła biec.
-No może dotrzemy jeszcze dziś – odparł mężczyzna.
Zwierze biegło przez las, po drodze wybiegł na nich jakiś stwór, przypominający byka lecz z większymi rogami i paszczą jak pies z spiczastymi zębami. Mężczyzna wyciągnął łuk i naciągnął strzałę na cięciwę strzelił w oko bestii pędzącej w prost na nich, strzała zagłębiła się i przestrzeliła czaszkę na wylot wbijając się w ziemię za nią. Zwierze padło, Nigrum przeskoczył nad ciałem stworzenia, Shodo się schylił i podniósł strzałę i włożył ją do kołczanu.
-Jesteśmy blisko, oni chyba strzegą pierścienia- powiedział do swego towarzysza.
Wyciągnął bestiariusz i wyszukał bestię, „ Miażdżyciel” niebezpieczna, agresywna, przyciska rogami swoich wrogów do podłoża i wyżera im wnętrzności, słabości: walka na daleki dystans, ogień”. Mężczyzna zabił po drodze jeszcze trzech strażników pierścienia, i zsiadł z Nigruma przed jaskinią. Wyciągnął katanę która stanęła w ogniu, i zaczął wchodzić ze swoim towarzyszem do jaskini, jaskini pełnej miażdżycieli, na środku zauważył szkatułkę, bestie spały, szedł wolno, chciał uniknąć konfrontacji. Stał już przed pudełkiem,oparł katanę o skałę, otworzył ją i wtem wejście do jaskini się zawaliło, wszystkie bestie się zbudziły. Nigrum gwałtownie się obrócił i podszedł tyłem do swojego pana, To tyle po walce na daleki dystans- powiedział Shodo. Chwycił katanę która oświetliła pomieszczenie, bestie trochę się cofnęły, zajrzał do szkatułki i znajdował się tam sygnet o znaku cienia. Ubrał go i jego katana zaczęła stawać się czarna jak i on sam, płomień który przed chwilą dawał światłość zaczął dawać ciemność. Wszędzie panował mrok, tylko Shodo widział normalnie, wszystkie bestie stały w miejscu przerażone, Nigrum się cofnęła. Mężczyzna zaatakował, wbijał swą broń w wrogów i ciął ich głowy, ostatni poległ. Shodo się skupił i nie zdejmując pierścienia usunął ciemność i rozpalił katanę czerwonym ogniem, jakby już to wcześniej robił. Nigrum popatrzyła się na jaskinię, wszystkie bestie leżały martwe a ich krew spływała z miecza swego pana, zanim dotarła do podłoża wyparowywała. Teraz musimy się wydostać, jakieś pomysły?- zapytał mężczyzna. Bestia zerwała się gwałtownie, wyskoczyła i swoim bokiem uderzyła w skały, powtórzyła to kilka razy, aż zawalone wejście ustąpiło i otworzyło drogę na zewnątrz. Przed wejściem stało siedmiu ludzi, trzech posiadało broń palną ak-47, a pozostali posiadali po dwie maczety na jednego, byli ubrani w kamizelki kuloodporne, a także w kominiarki, oprócz jednego który posiadał ak-47, on nimi przewodził.
-Oddaj pierścień szczylu- odparł ich dowódca
-Nazywam się Shodo- odparł z pogardą i pewnością w głosie mężczyzna.
Płomień na jego katanie znów stał się czarny, zrobił bardzo gwałtowny ruch i wbił dowódcy broń prosto w serce, wyciągnął ją i z pół obrotu przeciął szyję kolejnego, Nigrum rzuciła się na bandytę mierzącego z broni w swojego pana i wygryzła mu twarz. Mężczyzna uklęk wcześniej obróciwszy się na pięcie i wbił katanę w ciało czwartego zabójcy, wstał i obrócił się szybko, tworząc tym samym żywą tarczę, strzały padały w klatkę najemnika zabijając go i chroniąc Shodo, bestia rzuciła się na strzelca odgryzając mu rękę i zabijając. Człowiek wyjął katanę i zablokował cios maczetą zza pleców, mężczyzna naglę zniknął i wyszedł z cienia oprycha wbijając mu broń w plecy przebijając mu tym samym serce.
-Jeden uciekł, musimy wracać zanim przybędzie ich więcej- powiedział do bestii Shodo.
Stał się znów zwykłym człowiekiem i zgasił płomień na katanie. Dosiadł bestię i udali się w stronę chaty, biegli przez las kiedy na przekór wyjechało im auto, z karabinem maszynowym na dachu, mężczyzna wyjął szybko łuk i wystrzelił w oprycha obsługującego broń, dostał prosto w głowę i spadł z samochodu. Zwierzę się zatrzymało na chwilę wyrzucając tym samym swojego pana który wyjął katanę i przeleciał przez szybę zabijając kierowcę i wyleciał po drugiej stronie. Nigrum przebiegła po masce samochodu, złapała swojego pana w locie i biegła dalej, on zaś strzelał z łuku w wybiegających wrogów, byli tacy szybcy że nikt nie zdążył wystrzelić. Atak ustąpił drugą połowę drogi wracali bezpiecznie pod osłoną nocy, wybiegli z lasu i wtedy bestia się zatrzymała. Shodo zeszedł z towarzysza i wracali do domu wolnym krokiem. Weszli do chaty i zjedli resztki z rana. Mężczyzna odłożył łuk i kołczan z resztką strzał, katanę oparł o kufer koło łóżka, pierścieni już nie zdejmował, ściągnął płaszcz i go złożył a jego zawartość położył na nim. Położył się do łóżka a bestia na ziemi koło niego, obaj poszli spać.


***

Ocalały najemnik wbiegł do fortecy w wulkanie, i stanął przed swoim panem.
-Mistrzu Razifar, nie udało się dopaść pierścienia, Shodo ze swoją bestią byli pierwsi.- rzekł sługa klęcząc.
-Kim jest Shodo ? I czemu go nie zabiliście.- rzekł potężnym, pełnym mroku głosem Razifar
-To kolejny strażnik, wybił wszystkich, tylko ja ocalałem.- odparł
-Nie szkodzi, i tak musi tu przybyć po moją maskę, przekaż wszystkim żeby zaprzestali poszukiwań pierścieni, drogi Shodo sam nam je przyniesie na tacy.- powiedział władca
-Ale nasz najlepszy oddział już wyruszył by go zgładzić panie- rzekł najemnik
-Więc niech przetrwa, a teraz odejdź-odparł złowieszczy pan
Najemnik wstał, ukłonił się i wyszedł.

***


Rozdział IV

Nigrum obudził swego pana w środku nocy, mężczyzna wstał i wyjrzał za okno, szedł do nich oddział najemników, co najmniej z trzydzieści osób jak nie więcej. Każdy posiadał dwa sztylety, ak-47 lub m4a1-s, był też mniejszy oddział posiadający awp. Człowiek chwycił katanę, szybko ubrał płaszcz i kołczan z resztką strzał, chwycił łuk do ręki i stał się ponownie ciemnością. Bestia w tym czasie wstała i rozprostowała kości, cieszyło ją to że będzie musieć walczyć, w końcu była zawodowym mordercą. Snajperzy ustawili się w jednym rzędzie i wycelowali w chatę. Dwanaście najemników wkroczyło do chaty, statystycznie Shodo nie miał szans. Nagle coś przemknęło za nimi, odwrócili się gwałtownie, wszyscy mieli zapalone latarki w karabinach, cały dom spowijała ciemność, bandyci stali w kwadracie, każdy osłaniał plecy swojego towarzysza, nagle jeden rząd poległ, złoczyńcy odwrócili się i zobaczyli swoich towarzyszy przeciętych na pół, wtem coś przeleciało w drzwiach sypialni jakby człowiek. Najemnicy odwrócili się i celowali w wejście do pokoju, nagle zaraz za nimi coś zapłonęło, nie zdążyli się nawet odwrócić, jeden dostał płonącą kataną w serce, gwałtowny ruch bronią w lewo sprawił że wyłamało mu to bark i przecięło na pół kolejnego najemnika. Przeciwnicy obrócili się i zobaczyli ciemność, z pokoju zza ich pleców wyleciała bestia , rozrywając bandytę na strzępy, wtem z ciemności wyłonił się płonący na czarno cień i przeciął karabin przeciwnika, uderzył go z łokcia w twarz i robiąc ten obrót wbił katanę przesuwając ją obok swojego biodra, pociągnął ją w dół i rozpołowił oprycha. Nigrum wykopał jednego z napastników przez drzwi do chaty, łamiąc mu tym samym wszystkie kości, słychać było strzały które cichły i rosły, oddział patrzył się w stronę chaty, cisza. Wiedzieli że ich bracia polegli , z wejścia do chaty wyleciała płonąca strzałą i przebiła głowę jednego ze snajperów, kolejna i kolejna, trafiająca to w serce to w środek głowy, czasem leciały po trzy a czasem jedna. Zanim najemnicy się zorientowali co się dzieje, cały rząd snajperów poległ, kontratak był tak szybki i przemyślany, że ostatnie ciało nie zdążyło upaść a z chaty wyłoniły się niebieskie ślepia a zaraz potem bestia pędząca wprost na oddziały wroga. Wydawało się że biegnie sama, lecz zaraz potem wychylił się z grzbietu Shodo wyskakując z kataną na przeciwników. Najemnicy wyciągnęli sztylety, mężczyzna upadł na jednego z oprychów wbijając go do ziemi swoją bronią, bestia wybiła się na swym pochylonym panie i rzuciła się w wir walki. Shodo wstał i zaczął obronę swej ziemi, było słychać tylko uderzenie bronią o broń. Katana mieniła się w kolorze czerwonym i czarnym, mężczyzna wykonał swój kolejny manewr z żywą tarczą, wbił katanę w trzech najemników, puścił ją , uderzył z pięści kolejnego oprycha wyrwał mu broń i odszczelił kilku bandytów, chwycił katanę, przekręcił ją i wyrwał gwałtownie, podłoga była uścielona trupami,a walka ciągle trwała. Nigrum kopnęła kolejnego najemnika, wyrwała nogę następnemu i obniżała morale swoim wrogom, jej oczy stawały się czerwone, Shodo wykończył ostatniego oprycha, rozejrzał się wokoło i zobaczył swojego towarzysza rozrywającego na strzępy martwe już ciało.
-Nigrum! Dość- krzyknął Shodo
Bestia odwróciła głowę i popatrzyła na swego pana.
-Nigrum- powiedział już łagodniej.
Oczy bestii na powrót stały się niebieskie.
-Jestem wykończony- rzekł do towarzysza.
Obaj weszli do chaty i położyli się spać.

***

Zakrwawiony wojownik wszedł do sali Razifara i ukląkł,
-Panie cały oddział poległ, tylko ja ocalałem, to nie możliwe żeby zwykły człowiek tego dokonał, broni go Czarna Śmierć tylko że ma niebieskie ślepia. Panie nie każ nam tam wracać- rzekł przerażony najemnik.
-Nie trudno o porażkę jeżeli moi ludzie uciekają, Shodo to człowiek skupiony, zaangażowany i niezłomny jest twoim przeciwieństwem. Ten cały Shodo to Czart i Thomas, mój syn, dlatego wymazałem mu pamięć, macie dopilnować by przyniósł mi pierścienie.- rzekł Razifar,
-Ale panie on nas zabije- powiedział wojownik- Dlaczego Czart? Przecież on nie jest demonem, nie jest diabłem-dodał
-Nie temu się nazywa Czart bo nim jest, on ich zabija i może wybić całą wyspę jeśli zechce. Dlatego wymazałem mu pamięć i wymyśliłem strażników co tutaj przybywają, dlatego napisałem ten dziennik żeby nie myślał kim jest tylko odnalazł dla mnie pierścienie. A teraz odejdź- rozkazał władca

***

Shodo obudził się po raz kolejny o wschodzie słońca, jego płaszcz leżał zakrwawiony na podłodze, Nigrum już wstał i udał się na plaże, mężczyzna zrobił to samo, wyszedł z chaty niosąc płaszcz pod ręką, omijał ciała leżące na ziemi,
-Witaj przyjacielu- zawołał radośnie do zwierzęcia kąpiącego się w oceanie. Rzucił płaszcz do wody i zaczął go myć.
-Jak tam po wczoraj? Nie doznałeś obrażeń ?- powiedział Shodo- Widzę że to nie twoja krew miesza się z wodą, na szczęście, lubię cię mój wierny towarzyszu- kontynuował, wyciągnął płaszcz z wody, wycisnął go i zaczął iść w stronę domu, bestia wyszła z wody, otrzepała się z niej i ruszyła za swym panem- musimy tu posprzątać.
Mężczyzna rzucił płaszcz na rozgrzane dachówki chaty i zaczął układać zwłoki w kilku rzędach, kiedy skończył wziął z domu katanę i poodcinał każdemu głowy, ciała rzucił na stos i je podpalił a zaś same czaszki nabił na pal i ustawił blisko lasu. Jako przestrogę dla kolejnych przeciwników, całą broń wyrzucił na osobną kupkę, i zakopał za domem. Zjadł śniadanie i zszedł do piwnicy gdzie Nigrum już na niego czekał, popatrzył na mapę.
-kolejna wyprawa po pierścień potrwa koło dwóch dni, nawet jeśli będziemy biec, na mapie jest naznaczona kolejna jaskinia, musimy się lepiej przygotować i zaplanować podróż-wypowiedź przerwał nagły grzmot, mężczyzna wyszedł i wrócił z płaszczem-muszę też wytworzyć trochę strzał, planuję że wyruszymy za dwa dni- zakończył swoją wypowiedź, zamknął dziennik i udał się na górę.
Położył się w łóżku mając nadzieję na chwilę spoczynku, burza się rozszalała, deszcz był obfity. Nigrum wszedł do pokoju ,wskoczył na łóżko i położył się po części na łóżku a mężczyźnie. Shodo położył rękę na swym towarzyszu i zaczął go głaskać, sierść zwierzęcia w niektórych miejscach była lekko biała.
-Kocham cię mój przyjacielu- powiedział Shodo.
Bestia wydobyła z siebie radosny dźwięk i zmrużyła oczy.


Rozdział V